Artykuły O Dzieciach Rozmowy o Dzieciach

Nasze dzieci nie umieją przegrywać – wywiad z Michałem Kaznowskim, trenerem tenisa

Dzieci często nie mają szansy na popełnianie własnych błędów. Nie uczą się na swoich własnych doświadczeniach. Rodzice starają się chronić dzieci wszelką cenę przed niepowodzeniami, rozciągając nad nimi swój niewidzialny parasol ochronny. Skutkuje to jednak tym, że dzieci nie potrafią mierzyć się z rzeczywistością, w której jest miejsce nie tylko na sukcesy, ale też i porażki.  W sporcie jednak nie chodzi o to, by unikać kryzysów, ale o to, by nauczyć się je przeżywać i pokonywać. Zapraszam na rozmowę z Michałem Kaznowskim, trenerem młodych, tenisowych talentów, m.in. byłym trenerem Igi Świątek.

Natalia Wiszniewska: Michał, czy spotykasz na korcie dzieci, które cieszą się z tego, że przychodzą pograć w tenisa?

Michał Kaznowski: Oczywiście są takie dzieci, które się cieszą, że przychodzą na trening. Jednak jest też spora grupa dzieci, które przychodzą z obowiązku, traktując trening jako kolejny punkt do odhaczenia na swojej liście zadań.

NW: Z czego to wynika?

MK: To przede wszystkim skutek działań rodziców. Spotykam głównie dwa typy rodziców: albo są nadmiernie skoncentrowani na dziecku j jego karierze sportowej, albo wręcz odwrotnie: wcale się nie interesują tym, co robi ich dziecko od momentu odstawienia go na trening. W obu przypadkach dziecko postawione jest w trudnej sytuacji.

Pierwsza grupa rodziców to osoby, które najczęściej rozwijają prężnie swoje kariery zawodowe i przenoszą biznesowe zasady gry na dziecko. Opracowują jakiś plan na życie dziecka, a następnie krok po kroku chcą go zrealizować. Inwestują konkretną ilość czasu i pieniędzy w treningi i oczekują, że przyniesie to wymierne efekty w postaci wyników. Jednak dziecko najczęściej nie jest w stanie sprostać wyśrubowanym wymaganiom, z którymi przychodzi mu się mierzyć. Tacy rodzice bacznie śledzą każdy krok w karierze dziecka i zdają się zauważać głównie słabe punkty w grze swojego dziecka. Robią to na pewno w dobrej wierze, bo chcą pomóc mu w szlifowaniu umiejętności, jednak takie zachowanie jest mocno obciążające i wywołuje w dziecku ogromną presję. Obniża to jego poczucie własnej wartości.

Drugą grupą są rodzice, którzy podwożą dziecko na kort i czasem nawet nie odprowadzają go osobiście na zajęcia, tylko uciekają do swoich zajęć. W takich sytuacjach zdarza się, że dziecko czuje rozczarowanie, bo wolałoby spędzić ten czas treningu z rodzicem. Kiedy rodzic towarzyszy dziecku na treningach, to już sama jego obecność jest dla dziecka wspierająca i wzmacnia motywację do ćwiczeń. Gdy dziecko pozostawione jest same sobie, nie dzieli z rodzicem emocji związanych z tym, co robi i w efekcie brakuje mu motywacji do rozwoju. Dziecko musi mieć feedback od rodziców, że to co robi jest fajne, musi mieć tą pewność, że rodzic stoi zawsze u jego boku.

NW: Przecież dziecko powinno grać dla siebie, a nie dla rodzica!

MK:  Dzieci naśladują rodziców i potrzebują akceptacji i uznania w ich oczach. Chcą, żeby rodzice byli z nich zadowoleni, dlatego na początku swojej przygody ze sportem również trenują trochę dla rodziców. Oczekują informacji zwrotnej, że poszło im dobrze. Z czasem rodzic powinien usunąć się w cień, gdy na pierwszy plan wychodzi własna motywacja dziecka do tego, by się dalej rozwijać.

NW: To co jest największym błędem rodziców w podejściu do zajęć sportowych dzieci?

MK:  Zabieranie dzieciom radości z doświadczania. Dzieci często nie mają szansy na popełnianie własnych błędów. Nie uczą się na swoich własnych doświadczeniach. Rodzice chronią dzieci za wszelką cenę przed niepowodzeniami, dlatego potem dzieci boją się zmierzyć z rzeczywistością, w której muszą umieć przegrywać i nie traktować porażki jako końca świata. W sporcie nie chodzi o to, by unikać kryzysów, ale o to, by nauczyć się je przeżywać i pokonywać.

NW: Co zatem możemy zrobić, żeby przywrócić dzieciom radość z trenowania jakiegoś sportu?

MK: Najlepszą rzeczą jest pokazać dziecku na własnym przykładzie, że warto uprawiać sport. Dzieci obserwują nasze zachowanie, czytają bezbłędnie mowę ciała, gesty. Prawdziwość emocji jest ważniejsza, niż werbalne przekonywanie o swoich racjach. Nawet jeśli rodzic nie może uprawiać czynnie sportu, może pokazywać dziecku swoje zainteresowanie tematem, np. poprzez oglądanie meczów. Dziecko wtedy widzi: tata interesuje się piłką nożną, to może jest w tym coś ciekawego? Może ja też spróbuję? Ja sam zacząłem grać w tenisa tylko dlatego, że moja starsza siostra często oglądała w telewizji mecze tenisowe. Gdy pewnego dnia w moim przedszkolu szukano chętnych do nowo powstałej szkółki tenisowej, od razu się zgłosiłem na ochotnika.

NW: Jakiej umiejętności najbardziej brakuje młodym sportowcom?

MK:  Dzieciaki wynoszą z domu nieumiejętność przegrywania. Nie znają sposobów, jak przeżywać porażkę, jak sobie z nią radzić. To jest właśnie rola rodzica, by nauczyć dziecko, że nie da się być bezbłędnym i idealnym. Rodzic powinien pokazać dziecku, że popełnianie błędów wpisane jest w rozwój. Sport można porównać do przygody: raz idzie się łatwo i przyjemnie, a innym razem na drodze pojawiają się trudne przeszkody. Najważniejsze jednak, by ciągle iść do przodu.

[FM_form id=”1″]