Rodzice dzieci- niejadków wielokrotnie rwą włosy z głowy i załamują ręce, próbując prośbą i groźbą nakarmić swoje pociechy. Bezskuteczna perswazja przynosi jedynie obustronną frustrację, dlatego warto “ugryźć” problem z zupełnie innej strony.
Dość często za niechęć do jedzenia u dzieci odpowiadają zmysły (więcej pisałam o tym tutaj). Wakacje to wspaniały czas, by w naturalnych warunkach pobudzać wszystkie zmysły do działania. Jeśli ta stymulacja odbywa się w zabawie, wówczas dziecko chętniej ćwiczy, bo nie wie nawet, że wykonuje ćwiczenia. Gdy maluch nie czuje presji, nie widzi zdenerwowanej twarzy mamy tylko uśmiechniętą to sam rozluźnia się i otwiera na nowe doświadczenia, które z czasem zaprocentują otwarciem się na nowe doznania smakowe przy stole.
W okresie letnim takich kreatywnych, stymulujących “zabawek” sensorycznych mamy do wyboru, do koloru i w większości są dostępne zupełnie za darmo. By je odnaleźć, wystarczy wyjść do ogrodu lub zabrać dziecko na wieś, przejść się z nim po podmiejskich polach albo przemierzyć niewielki odcinek lasu. Natura to wyjątkowo dobrze wyposażony “plac zabaw”, który oferuje dzieciom atrakcje rozwijające m.in. zmysły, mowę, inteligencję czy rozwój fizyczny. Poniżej opisuję trzy tego typu aktywności, do których szczególnie warto zachęcać małych niejadków:
1. Zbieranie leśnych owoców: jagód, malin, jeżyn..
Ściąganie niewielkich kuleczek z krzaczka to dla małych paluszków wspaniałe ćwiczenie na motorykę małą. Zrywając je dziecko ćwiczy precyzyjne chwytanie. To ćwiczenie szczególnie warto proponować dzieciom najmłodszym, które jeszcze nie mówią lub mówią niewiele. Logopedzi i terapeuci podkreślają, że rozwój dłoni i palców jest ściśle powiązany z umiejętnością nie tylko jedzenia, ale również mówienia, więc jeśli chcemy stymulować u dziecka mowę, musimy ćwiczyć jego dłonie. Pamiętajmy o tym, by zebrane w lesie owoce trafiały od razu do wiadereczka, a nie do buzi dziecka. Zjadanie niemytych owoców leśnych grozi zarażeniem się larwami tasiemca bąblowca. Zatem przyniesione z lasu owoce myjemy dokładnie i wtedy kontynuujemy zabawę! Możemy poprosić malca, by ułożył z nich obrazek na talerzu, może też “narysować” nimi na talerzu buźkę lub udekorować w inny sposób. Proponujemy, by dziecko spróbowało owoców i nazwało smak, który czuje. Zachęcajmy do zabawy w zgniatanie, rozmazywanie, rozcieranie i zlizywanie z palców zebranych przed chwilą darów lasu 😉 Takie wszechstronne zapoznawanie się ze smakiem jest nie tylko zabawne, ale też bardzo rozwijające i pobudzające zmysły.
2. Łuskanie fasoli
Sierpień to odpowiedni czas na to, by pokazać dziecku, jak fascynujące może być wyłuskiwanie ziaren fasoli ze strąków. Świetnie nadaje się do tego fasola “Piękny Jaś”, ale też można bawić się z zielonym groszkiem, bobem czy innymi warzywami strączkowymi. W trakcie łuskania dziecko ćwiczy motorykę małą, a same groszki są wspaniałymi zabawkami, które pozwolą na stymulację zmysłu dotyku. Włóżmy dłonie dziecka do miski z ziarnami fasoli: niech je dotyka, niech poznaje strukturę, sprawdza palcami miękkość. Pozwólmy mu nawet włożyć stopy do miski z fasola! Można też rozrzucić groszek i zrobić zawody, kto pierwszy przejdzie po ziarenkach do mety. Takich naturalnych ćwiczeń z grochem jest wiele, wystarczy uruchomić wyobraźnię i zachęcić też dzieci do wymyślania zabaw. Stymulacja dotykowa gwarantowana!
3. Wspólna kąpiel w ogrodowym basenie
Choć wydawałoby się, że kąpiel w basenie nie ma nic wspólnego z jedzeniem, to jednak jest to bardzo ważna czynność pod względem stymulacji sensorycznej. Kiedy dziecko kąpie się z mamą i czuje jej dotyk czy masaż w ciepłej wodzie, wzrasta jego poczucie bezpieczeństwa. Uczy się też wtedy m.in. akceptacji własnego ciała. (T. Kaczan “Ergoterapia“). Przed szaleństwami w basenie zadbajmy o to, by temperatura wody była ciepła, przyjazna dziecku. Po kąpieli osuszmy ciało dziecka ręcznikiem, pocierając jego skórę w różnych miejscach (niech ono też osuszy nas) a potem możemy pobawić się wspólnie w “naleśnika”, zawijając malca w ogrodowy koc jak w naleśnik. Zaproponujmy też dziecku wzajemne smarowanie się balsamem lub kremem do opalania. Takie zabawy mocno stymulują zmysły i otwierają na kolejne, nowe doświadczenia.
Zachęcanie dziecka do jedzenia nie musi i nie powinno ograniczać się tylko do kuchni i pory obiadowej. Im więcej zapewnimy mu doznań sensorycznych w zabawie, tym łatwiej z czasem przyjdzie nam przekonać go do zjedzenia nowej potrawy.