Wraz z nadejściem jesieni pojawia się coraz więcej pochmurnych dni, które nie zachęcają do długich spacerów. Co robić z dziećmi w takie popołudnia? U nas jak zwykle królują zabawy kuchenne! Dziś “oswajaliśmy” owoce, tworząc takie oto milusińskie jeżyki. Na pomysł natrafiłam gdzieś w sieci i tak nam się wszystkim spodobał, że koniecznie postanowiliśmy spróbować swoich sił. Było warto! Postanowiłam się nim więc z Wami podzielić, by zachęcić do wspólnej zabawy 🙂
Zaczynajmy zatem!
Przed Wami owocowy jeż (nie mylić z mięsnym;>) we własnej osobie! 🙂
By zrobić takiego jesiennego stworka potrzeba naprawdę niewiele: wystarczy pół gruszki, kilka wykałaczek, goździki (na oczka) i winogrona (najlepiej bezpestkowe). Do tego odpowiednia dawka dobrego humoru i.. cierpliwości, bo nadziewanie winogron na wykałaczki wymaga jednak od małych paluszków precyzji. Mój pięciolatek potrzebuje wspomagających ćwiczeń ręki, by rozwijać motorykę małą. “Produkcja” jeżyków jest właśnie formą ćwiczeń przez zabawę. W ten sposób trenujemy rączkę do tego, by w przyszłości sprawnie pisała.
Robiąc owocowe jeżyki wykonywał nawet mój najmłodszy 2,5- latek, bo ta zabawa jest lubiana przez dzieci niezależnie od wieku. Trzeba jednak pamiętać o tym, że wykałaczki mogą być potencjalnie niebezpieczne w rękach dziecka, dlatego nie spuszczajmy maluchów z oka w trakcie tej pracy. Jeżyk naszego maluszka miał najwięcej kolców bez winogron, bo tak właśnie chciał autor dzieła.
To, co zawsze mnie zaskakuje i co podziwiam w dzieciach to właśnie indywidualne podejście do tematu, które jest bardzo widoczne w ich pracach, nawet jeśli wykonują to samo zadanie. Gdy widzę przed sobą trzy prace to zawsze mam frajdę w zgadywaniu, która do kogo należy. Na szczęście udaje mi się zwykle bezbłędnie wskazać autora każdego dzieła 😉 Najstarsza córka wieńczy dzieło zdjęciem na wieczną pamiątkę:
Jakie są Wasze sposoby na długie, deszczowe, niedzielne popołudnia z dziećmi? Podzielcie się swoimi pomysłami!
[FM_form id=”3″]